To co wydarzy się w najbliższy czwartek w Szkocji może wpłynąć na losy nie tylko Zjednoczonego Królestwa, ale i Unii Europejskiej i zapoczątkować sezon na separatyzmy. Spełni się również może odwieczny sen pokoleń które przelewały krew za wolną i niepodległa Szkocje, a symbolami ich są William Wallace i Robert The Bruce.
Od kiedy Szkocja zawarła Unie z Anglia w 1707, chyba nigdy nie była tak blisko, aby ją opuścić w sposób pokojowy. Sondaże pokazują, że opcja tak i opcja nie idą w łeb w łeb i do końca wynik referendum nie jest wiadomy.
Wszystko wskazuje na to, że wygra opcja nie, bo propaganda strachu co stanie się ze Szkocją jeśli opuści UK może trafiać do klasy średniej. Wbrew temu co mówi lider SNP Alex Salmond , niepodległą Szkocje mogą czekać kłopoty, trzeba będzie starać się o członkostwo w Unii, nowa waluta, inwestorzy będą uciekać w panice nie wiedząc czego można się spodziewać po nowym kraju, a w szczególności jego stabilności finansowej i miejsca w rankingach gospodarczych. Ropa i gaz na Morzu Północnym mogą nie być wystarczającym gwarantem szczególnie, że Szkocja jest dosyć hojna jeśli chodzi o jej socjalistyczne ciągotki i wiarę w walkę z nierównościami społecznymi. Finanse to będzie największy problem niepodległej Szkocji.
Niezależna Szkocja otworzy też puszkę Pandory w Europie, bowiem wynikom referendum przyglądają się w wielką uwagą Katalończycy, którym też śni się niepodległość i wiara, że bez pomocy Madrytu będzie im lepiej, a później w kolejce czeka Belgia. Globalizacja daje wiare, że to może się udać, ale jednocześnie zapomina się, że jest też bezwzględna dla słabych, a międzynarodowy kapitał nie lubi nie jasności i ryzyka.
Mam wrażenie, że Szkoci jednak wybiorą Unie z Anglią z mała przewagą po tym jak w mediach doszło do propagandy strachu na temat finansowej przyszłości niepodległej Szkocji, ale już wygrali większą niezależność w wielu kwestiach od Londynu.
